środa, 9 marca 2011

Opowiadanie: Pierwszy piss

Dzień zaczął się jak zwykle. Mój Pan zbierał się do pracy, podczas gdy ja leniwie wylegiwałam się w łóżku. Przed wyjściem podszedł do mnie, pogładził czule po włosach i powiedział:
- Zadbaj dzisiaj o pełny pęcherz suni. Wrócę do domu po 17, to się nim zajmiemy.
- Tak Panie – odpowiedziałam. – Zrobię, co każesz. Należę do Ciebie. Będę tęsknić.
- Grzeczna dziewczynka – po tych słowach wyszedł.
Hmm, pełny pęcherz… Wiedziałam już, że dzisiejszy wieczór będzie dla mnie bardzo trudny. Nie byłam zwolenniczką piss i mój Pan dobrze o tym wiedział. Czułam wstręt do moczu, wiedziałam, że dzisiaj będę mieć prawdziwą szkołę życia. Mój Pan uwielbiał mnie poniżać, choć zawsze czynił to w delikatny sposób. Fakt, że nazywał mnie swoją suczką, ale nigdy nie powiedział bardziej obraźliwych słów. Był wykształconym Mężczyzną na poziomie. Zawsze odnosiłam się do Niego z szacunkiem, czułam przed Nim respekt.
Po wstaniu z łóżka poszłam się wysikać. Postanowiłam, że od tej pory nie skorzystam z toalety. Moim celem było maksymalne napełnienie pęcherza do godziny 17…
Zrobiłam sobie śniadanie i duży kubek pysznej gorącej kawy z mlekiem.
Postanowiłam spędzić dzień u rodziców. Dawno u nich nie byłam, więc zrobię im miłą niespodziankę. Wysłałam sms-a do mojego Pana i po otrzymaniu zgody pojechałam na wieś. Rodzice bardzo się ucieszyli i, oczywiście, zaczęli mi wypominać, że tak rzadko u nich bywam. Mama przygotowała pyszny obiad, zjadłam pełny talerz zupy z myślą o napełnianiu pęcherza. Myśl o mającym nadejść wieczorze bardzo mnie podniecała. Chodziłam jak w transie, nie mogłam skupić się na niczym innym. Pobyt na wsi, w ciszy i spokoju, był mi dzisiaj bardzo potrzebny. Ukradkiem włożyłam rękę pod spodnie – byłam mokra z podniecenia. Mój Panie, jak Ty na mnie działasz! Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć, byłbyś ze mnie dumny! Jednocześnie czułam lęk przed tym, co miało nastąpić, przed moją słabością, którą będę musiała pokonać dla mojego Pana. Muszę zrobić wszystko, żeby był ze mnie zadowolony. Czułam, że pęcherz się wypełnia. Poranna kawa i duży talerz zupy dawały o sobie znać. Zadzwoniła moja komórka. To On.
- Witaj skarbie, jak ci mija dzień? – Zapytał.
- Witaj Panie. Czekam niecierpliwie na Twój powrót. Myślę tylko o Tobie. Jestem bardzo podniecona na myśl o dzisiejszym wieczorze.
- Jesteś mokra?
- Ok. 2 godziny temu sprawdzałam i byłam bardzo mokra.
- Sprawdź teraz.
Mogłam to uczynić bez trudu, bo byłam w osobnym pokoju. Włożyłam rękę pod majtki i obmacałam krocze.
- Jestem bardzo mokra Panie, a majtki są wilgotne.
- Dobrze suniu. Czekaj na mnie u rodziców, przyjadę po Ciebie – po tych słowach się rozłączył. Zrobiłam sobie herbatę; żeby szybciej napełnić pęcherz, wypiłam jeszcze jedną kawę, tym razem czarną. Czułam, że pęcherz coraz bardziej mi się napełnia, miałam trudności z wciągnięciem brzucha, musiałam rozpiąć nieco spodnie. Ok. 17 przyjechał mój Pan i Władca. Nareszcie! Tak bardzo tęskniłam. Na widok rozpiętych spodni i nabrzmiałego brzucha uśmiechnął się z zadowoleniem. Czułam, że należę do Niego. Tata chciał go poczęstować koniakiem, ale odmówił, ponieważ prowadził. Zaproponował natomiast, żebym ja się napiła. Tata był zdziwiony, ponieważ nigdy nie ma zwyczaju częstować koniakiem kobiet, no, ale na prośbę mojego Ukochanego nalał mi kieliszek, potem drugi i trzeci… Kręciło mi się w głowie i miałam straszne parcie na mocz. Odetchnęłam, kiedy mój Pan zadecydował, że jedziemy do domu. W samochodzie pytał mnie, czy jestem gotowa. Odpowiedziałam, że cały dzień się przygotowywałam. Wypiłam dwie kawy, herbatę, 3 kieliszki koniaku i zjadłam duży talerz zupy.
- Pieść się, tylko nie szczytuj – rozkazał.
Włożyłam posłusznie rękę pod spodnie i zaczęłam palcami pocierać łechtaczkę. Byłam mocno podniecona. Kazał mi to robić przez całą drogę, jechaliśmy ok. 20 minut.
W domu Pan zmierzył mnie wzrokiem i powiedział:
- Masz strasznie wydęty brzuch. Musimy coś z tym zrobić, wiesz, że wolę jak jest płaski – uśmiechnął się ironicznie.
- Wiem Panie – odpowiedziałam z lekkim strachem przed tym, co miało nastąpić.
- Uklęknij – nakazał stanowczo.
Posłusznie uklęknęłam przed Nim.
- Jesteś gotowa zrobić dla mnie wszystko skarbie?
- Tak Panie. Wiesz przecież, że należę cała do Ciebie. Zrób ze mną, co zechcesz.
Tak bardzo Go kochałam! Chciałam się dla Niego poświęcić bezgranicznie! Chciałam się pozbyć wszelkich oporów – z jednym z nich dzisiaj miałam stoczyć walkę i zamierzałam zwyciężyć. Mojemu Panu też na mnie zależało. Dbał o wszystkie swoje rzeczy, a ja przecież byłam jednym z przedmiotów należących do Niego. Ale On cenił mnie wyżej! Nazywał mnie Swoją suczką, wiedział, że jestem istotą czującą i liczył się z tym. Był Dobrym Panem dla Swojej suczki. Jakże byłam Mu za to wdzięczna!
- Uderz się w twarz – rozkazał ostro.
Zrobiłam to bez wahania. Poniżał mnie, ale wiem, że robił to po to, żeby mnie przygotować na trudniejsze zadanie. W duchu dziękowałam Mu za to, że poniża mnie stopniowo, ułatwiając mi zrobienie tego, czego dzisiaj ode mnie oczekiwał… W jaki sposób chce, żebym to zrobiła? To pytanie nie dawało mi spokoju, a pełny pęcherz zaczynał już boleć.
- Wstań! – Zagrzmiał władczy ton, który nie znosi sprzeciwu.
Ledwo się podniosłam, uderzył mnie w twarz.
- Jesteś suką, rozumiesz?! – Wiedziałam, że nie był dzisiaj czule do mnie nastawiony.
- Rozumiem Panie. Należę do Ciebie. Będę, czym zechcesz.
- Powtórz, czym jesteś.
- Jestem suką Panie. Twoją suką – pierwszy raz wypowiedziałam te obraźliwe słowa do samej siebie. Tak bardzo mnie upokorzył, ale pragnęłam tego, bo czułam, że należę do Niego, chciałam się wyzbyć resztek szacunku do samej siebie.
- Rozbierz się – padło suche polecenie, które wykonałam pospiesznie.
- Do łazienki. Poszłam pokornie do łazienki. Coraz bardziej się bałam, opór stawał się coraz silniejszy. Co tam. Wysikam się po prostu do wanny i po wszystkim – pocieszałam się w duchu.
- Stań w wannie – wydał następne polecenie. – Pamiętaj, ze jesteś Moją suką, musisz być gotowa na wszystko. Dzisiaj obsikasz sobie tę śliczną buzieńkę i poczujesz smak własnych szczochów – stawał się wulgarny. Wiedziałam, dlaczego kazał mi się napić koniaku; chciał, żebym zmniejszyła swój opór przed tym, co kazał mi zrobić. Znowu poczułam wdzięczność za troskę, z jaką poddawał mnie trudnym praktykom. Chciał, żeby było to dla mnie jak najmniej nieprzyjemne.
- Połóż się na plecach – zaczął mnie instruować a ja posłusznie wykonywałam polecenia. – Unieś nogi do góry i zarzuć za siebie. Czułam zimną i twardą powierzchnię wanny. Zarzuciłam nogi za głowę, stopami opierając się o tylną ściankę wanny. Ta pozycja była bardzo niewygodna. Praktycznie ciężar ciała spoczywał na górnej części pleców, na barkach. Głowę miałam między udami, krocze znajdowało się nad głową. Byłam mokra z podniecenia, teraz mogłam to zobaczyć, co spotęgowało podniecenie. Plecy podpierałam rękami. Mój Pan zatkał wannę, zablokował odpływ, uderzył mnie w pośladek. Byłam przerażona. Mam sikać w tej pozycji?! Nie, proszę, może jeszcze zmieni zdanie. Ja tak nie chcę… Czułam coraz większą rozpacz. Pan stał nade mną, wstydziłam się przed Nim; zaczął pieścić moje sutki, szybko zrobiły się twarde.
- Teraz zaczniesz sikać. Otwórz buzię, żebyś mogła poczuć smak własnej uryny – uśmiechnął się ironicznie. – Wypijesz jeden łyk, resztę wysikasz na twarz, musi zostać część na kąpiel – uśmiechem okazywał mi pogardę. – Bierz się do roboty. Szczyj!
Leżałam przez chwilę i nie miałam odwagi tego zrobić… Po policzku spłynęła mi łza.
- Szybciej suko! Chcesz spędzić całą noc w tej pozycji? Nie jest zbyt wygodna – zaczął się śmiać. Pęcherz mnie bolał, chciałam się już pozbyć jego zawartości. Postanowiłam zrobić to wbrew sobie, wiedziałam, że nie mam innego wyjścia, to On o mnie decydował to on miał dominacja nade mną. Byłam zrozpaczona. Zaczęłam rozluźniać mięśnie. Czułam jak mocz napływa do cewki moczowej. Zaczęły spływać pierwsze krople, polały się po twarzy.
- Otwórz szeroko usta – polecił mój Pan tonem całkiem spokojnym.
Otworzyłam usta i przyjęłam w nie duży strumień moczu, który jednak zaraz wyplułam.
- Zatrzymaj na chwilę! – Rozkazał Pan.
- Mówiłem, że masz wypić jeden łyk, nie zmuszaj mnie, żebym dwa razy powtarzał! Dalej, rób, co mówię. Na nowo puściłam strumień moczu prosto do buzi. Połknęłam zawartość. Ohyda! Jaki wstrętny, strasznie słony! Wrrrr…. Dalej sikałam sobie na twarz, usta wciąż otwierałam, ale nie połykałam więcej. Moczu uzbierało się dość dużo. Kiedy skończyłam, Pan kazał mi leżeć w wannie i wyszedł z łazienki. Pławiłam się we własnym moczu. Zanurzałam dłonie, polewałam sobie brzuch, uda. Po ok. 10 minutach Pan wrócił.
- Jesteś szmatą – oznajmił. Tak, rzeczywiście tak się czułam. Byłam całkowicie wyzbyta resztek godności – przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Myślałam, że nic gorszego nie może mnie spotkać.
- Obróć się na brzuch, niech i on się pomoczy. Położyłam się na brzuchu, powoli relaksując się w tej upokarzającej kąpieli. Trwało to kolejne 10 minut.
- Umyj się, czekam w sypialni – rozkazał. Z przyjemnością wzięłam prysznic. Uff, co za ulga!
Gdy przyszłam do sypialni, mój Pan trzymał w ręce pisankę owiniętą w foliowy woreczek.
- Włóż sobie do dziury – powiedział. Usiadł w fotelu, a ja stanęłam przed nim i zaczęłam wpychać woreczek z pisanką do pochwy. Moje podniecenie sięgało zenitu. Część woreczka wystawała, żeby móc łatwiej wyjąć pisankę. Pan zbadał czy dobrze umieściłam jajko, wepchnął je nieco dalej do pochwy i kazał przynieść spinacze.
- Wystający woreczek zwiń i umieść w cipie, żeby nie wystawał.
Posłusznie zwinęłam woreczek i umieściłam go między wargami na łechtaczce. Pan spiął mi cipkę trzema spinaczami. Kazał mi włączyć film erotyczny na DVD i usiąść na dywanie między jego nogami.
- Pamiętasz jak nazwałem cię w łazience po wykonaniu zadania? – spytał.
- Tak Panie, pamiętam.
- Nazwij się tak sama. Powiedz, czym jesteś.
Zawahałam się lekko. Trudno mi było wymówić to słowo. Wciąż uczę się być poniżaną…
- Jestem Twoją szmatą Panie. – Wydusiłam to wreszcie z siebie. Tak bardzo poczułam się zniewolona przez Mężczyznę, który był moim życiem! – Odbierz mi resztki godności, doprowadź do stanu całkowitego upodlenia. Chcę, żebyś był ze mnie zadowolony.
Widziałam wyraźne zadowolenie w Jego oczach.
- Jestem z ciebie zadowolony. Tę praktykę będziemy powtarzać, co tydzień, żebyś nie zapomniała, czym jesteś. A teraz zrób przyjemność swojemu Panu suczko.
Siedziałam tyłem do telewizora i pieściłam namiętnie Jego Członka. Smak szlachetnego nasienia, które kazał mi połknąć w całości, usunął nieprzyjemny posmak moczu z moich ust. Poczułam się szczęśliwa. Rozkosz była dzisiaj tylko Jego udziałem, ja musiałam cierpliwie czekać… Gdybym nie wykonywała zadania z pewnym ociąganiem, może byłoby inaczej? Za tydzień nie będę miała żadnych oporów. Po filmie i rozkoszy mój Pan zdjął mi spinacze z cipki, która była już troszkę obolała i pozwolił wyjąć jajko z pochwy.
- Nie różnisz się wiele od kury – śmiał się, gdy wyjmowałam jajko.

Opowiadanie pochodzi ze strony:
http://www.domina.net.pl/2010/10/01/pierwszy-piss/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz